rejsy

Rejs na STS Pogoria 06.01-13.01.2024

Rejs nr 1/2024 zorganizowany w dniach od 6 do 13 stycznia 2024 przez Pomorski Związek Żeglarski, będący armatorem STS POGORIA, obejmował transport załogi autokarem w dniach od 5 do 6 stycznia br. do portu zaokrętowania w Genui i powrót w dniach 13-14 stycznia 2024 z portu wyokrętowania w Nicei. Sam rejs odbył się w dniach od 6 do 13 stycznia 2024 r.

Kapitanem statku był Wiktor Wróblewski z czterema oficerami wachtowymi i z 3-osobową załogą stałą, w tym mechanik, bosman i kucharz. Pozostali uczestnicy stanowili załogę szkolną w liczbie łącznej 35 osób, podzieloną na cztery wachty nawigacyjne, w tym w wachcie pierwszej 7 osób, w wachcie drugiej 8 osób, w wachcie trzeciej 10 osób i w wachcie czwartej 9 osób. W każdej wachcie nawigacyjnej spośród załogi szkolnej zostali wyznaczeni „starsi wachty” do wspierania oficerów wachtowych jako ich asystenci w trakcie pełnienia obowiązków w czasie trwania rejsu. Podział obowiązków pomiędzy wachty został określony w diagramie jak niżej.

 

 

STS POGORIA jest barkentyną, rok budowy 1980, jako statek morski przeznaczony do szkolenia.

 


Dane podstawowe:

  • Długość całkowita z bukszprytem 47 m
  • Wysokość masztów 32,8 m
  • Szerokość 8,0 m
  • Zanurzenie 3,65 m
  • Pojemność 290,56 GT
  • Moc silnika VOLVO PENTA 255  kW /347 KM
  • Kadłub stalowy

Powierzchnia całkowita ożaglowania to 830,0 m², w tym:

  • Latacz, bomkliwer, kliwer i foksztaksel po 43,5 m²
  • Fok rejowy 95,0 m²
  • Marsel dolny 65,0 m²
  • Marsel górny 58,0 m²
  • Bramsel 38,0 m²
  • Bombramsel 30,0 m²
  • Grotsztaksel 57,7 m²
  • Grotbramsztaksel 38,5 m²
  • Grotbombramsztaksel 34,1 m²
  • Grot 120,0 m²
  • Topsel 46,3 m²
  • Bezan 74,0 m²

W załodze szkolnej wzięło udział 12 członków i sympatyków KSW „HUTNIK” POGORIA w tym: Marek Ogórek, Stanisław Maciaszek, Ewa Grazda, Adam Kozak z małżonką Dorotą Kozak, Krzysztof Siuliński z partnerką Kingą Strączyńską, Łukasz Pisarek, Jacek Sztyler, Michał Rabka, Marcin Frankiewicz i autor niniejszej relacji – Zbyszek Rosołowski.  Warto zaznaczyć, że Krzyśka Siulińskiego i Zbyszka Rosołowskiego żeglarze w wachtach i oficerowie wachtowi obdarzyli zaufaniem, powierzając im funkcje „starszych wacht”. Zaufania nie zawiedli, co zostało odnotowane w opiniach z rejsu.

Wachta I i Wachta IV:

 

 

Żeglarze z KSW „HUTNIK” POGORIA pod barwami Klubu.

 

 

Za zgodą kapitana Wiktora Wróblewskiego postawiliśmy pod salingiem nasz proporzec klubowy, jak widać na zdjęciu, zatem możemy potraktować to jako rejs klubowy. Należy w tym miejscu podkreślić, że inspiratorem do udziału członków naszego Klubu w rejsie był „Partyzant” Krzysiek Siuliński. I to był bardzo dobry pomysł na poznanie innego smaku żeglarstwa, jak niżej na zdjęciu.

 

 

Łącznie cały rejs to 105 godzin żeglugi, w tym pod żaglami 75 godzin i na silniku 30 godzin. Czas postoju w portach i na kotwicy to 63 godziny. Przebyliśmy 540 Mm. Wiatrów generalnie nie brakowało, w tym o sile powyżej 6°B  wiało przez 15 godzin. Już podczas wyjścia z portu w Genui wiatromierz wskazywał 28 węzłów, a w porywach powyżej 40 wężłów.

 

W reporterskim skrócie  przebieg rejsu był następujący:

Po dojeździe całej załogi autokarem do Genui w dniu 6 stycznia, zaokrętowaniu, podziale na wachty i zapoznaniu się ze statkiem oraz treningu wychodzenia na reje dla wszystkich chętnych, w dniu 7 stycznia w południe wybrane zostały cumy i odpłynęliśmy na południe, kierując się na zachodni kraniec Korsyki. Kierunek wiatru był sprzyjający, jak również jego siła powyżej 8°B i prędkość 11 węzłów, co zarejestrowały przyrządy na zdjęciu niżej. Płyniemy na foksztakslu oraz na marslu dolnym i górnym.

 

 

W trakcie dziennej żeglugi 8 stycznia kapitan zarządza alarm opuszczenia statku z instruktarzem użycia tratw ratunkowych. Dalej żegluga upływa zgodnie z rytmem wacht. Wiatr odpuszcza nieco, ale utrzymuje korzystny kierunek z NE. Stąd późnym popołudniem stajemy na kotwicy vis-a-vis portu jachtowego w Ajaccio.

 

 

W grupach po 8 osób przemieściliśmy się pontonem do portu jachtowego celem zwiedzania miasta. Słońce właśnie zachodzi, miasto prezentuje się światłami i girlandami. Jest interesujące również z tego powodu, że tutaj urodził się 15 sierpnia 1769 roku Napoleon Bonaparte, I Cesarz Francuzów i głowa cesarstwa francuskiego w latach 1804 do 1814.  Miasteczko bardzo urokliwe i jeszcze w dekoracjach bożonarodzeniowych, co wieczorową porą dodaje dodatkowego uroku.

Po udanej wycieczce i wypiciu co nieco w restauracji, powrót na statek, kotwica w górę i kurs na południe z zamiarem zawinięcia w kolejnym porcie korsykańskim – Bonifacio. Do Bonifacio docieramy wczesnym przedpołudniem 9 stycznia i oddajemy cumy w porcie promowym.

 

 

Miasto jest położone na wysokich klifach, a port promowy i jachtowy w dole, co jest niezwykle malownicze, nawet przy deszczowej pogodzie, jaka nam przypadła w tym dniu w udziale. W grupach zwiedzamy miasteczko, podziwiając jego wąskie uliczki i rozległe widoki na port jachtowy w głębokiej zatoce i na morze śródziemne z widokiem na pobliską Sardynię, niestety w tym dniu zakrytą mgłą. Spotykani na ulicach nieliczni mieszkańcy pozdrawiają nas swoim bonjour.

Z nowymi wrażeniami poznawczymi wczesnym popołudniem wybieramy cumy i wychodzimy w morze, podziwiając z morza jeszcze raz wysokie klify i malownicze skały zachodniej części Korsyki. Za rufą pozostaje latarnia morska wskazująca wejście do zatoki Bonifacio.

 

 

Przed nami żegluga przez przesmyk pomiędzy Korsyką i Sardynią, na początku pod żaglami, a później na silniku, bo wiatr mocno odpuścił po wcześniejszych powyżej 6°B. Kierunek wiatru z północy się utrzymuje, a my generalnie zaczynamy zmierzać właśnie na północ.

Nocną żeglugę wypełniamy wachtami i tak samo podczas dnia. Kapitan zarządza ćwiczebny alarm „pożar na statku” i zostaje przeprowadzony instruktarz postępowania w takim przypadku z zastosowaniem dostępnych na statku środków gaśniczych w postaci gaśnic proszkowych i węża hydrantowego oraz stroju ochronnego dla osoby biorącej udział w akcji w bezpośrednim kontakcie z ogniem.

W dniu 11 stycznia nadal jesteśmy w morzu. Przepływamy w pobliżu wyspy Elba, a następnie maleńkiej Capraia Isola. Elba swoją sławę czerpie od Napoleona Bonaparte, bowiem po abdykacji właśnie na nią został zesłany 3 maja 1814 roku i przebywał tam do lutego 1815 roku. Wraz z resztkami swoich oddziałów zostawił po sobie opinię dobrego gospodarza. Niestety, wyspy podziwiamy  tyko z perspektywy naszego pokładu.

 

 

Mamy korzystny wiatr o sile około 5°B, zatem płyniemy pod bomkliwrem, kliwrem, foksztakslem, marslem dolnym i górnym i grotem. Kapitan ogłasza kolejny alarm „człowiek za burtą” i osobiście zarządza całą akcją. Jest to znakomita okazja do sprawdzenia sprawności żeglarskiej w podejmowaniu człowieka z wody, którego symuluje pływająca tyczka. Statek staje w dryfie. Wyznaczana jest osoba do obserwowania człowieka, standardowo podawane jest koło ratunkowe, wodowany ponton z silnikiem i w konsekwencji podejmowanie z niego „człowieka” z wody. Z podsumowania manewru wynika, że wystarczyło 11 minut na podjęcie „człowieka”. W tym czasie „człowiek” oddalił się od dryfującego statku o około 200 m z prawej burty przy spokojnym morzu i umiarkowanym wietrze. Kapitan ocenił, że jest to dobry wynik, wskazujący na dobra sprawność załogi wykonującej wszystkie czynności manewrowe.

Resztę popołudnia i noc oraz kolejny dzień kontynuujemy żeglugę w kierunku kontynentu przy sprzyjającym wietrze. Czas niezmiennie mija załodze na kolejnych wachtach nawigacyjnych i gospodarczych w kambuzie. Przy bezchmurnym  niebie po  wschodzie słońca w dniu 12 stycznia zbliżamy się do Antibes i stajemy na kotwicy w pobliżu portu jachtowego.

W oddali widać zaśnieżone szczyty Alp.

 

 

Po rutynowej, jak codziennie o godzinie 8:00 rano, zbiórce załogi i postawieniu bandery, po śniadaniu, pontonem w grupach udajemy się na zwiedzanie miasta. Duże wrażenie sprawia znaczna liczba zacumowanych w marinie jachtów wszelkiego rodzaju i wielkości. Pontonem lądujemy przy jednej z kei tej olbrzymiej mariny.

Również miasto jest urocze, chociaż jest styczeń, ale przy bezchmurnym niebie dopołudniowa kawa z croissantem smakuje wyśmienicie. Zwiedzamy miasto i podziwiamy jego uroki. Niektórzy z nas zażywają nawet kąpieli na miejskiej plaży. Wrażenie robią stare mury obronne okalające wybrzeże, jak również ulice z zielonymi palmami w styczniu.

 

 

Czas szybko mija i pora wracać pontonem na statek, bowiem jeszcze w tym samym dniu celem jest cumowanie w porcie Nicea. Żeglugi na silniku jest dwie godziny, zatem o 16:00 podnosimy kotwicę i żeglujemy do portu. Wraz z zachodem słońca wchodzimy w główki portowe i stajemy na kotwicy przy nabrzeżu promowym.

 

 

W sąsiedztwie po drugiej stronie basenu portowego stoi czteromasztowy bark UNION z banderą Peru. Prezentuje się okazale, co podkreśla olbrzymich rozmiarów bandera. Chociaż nasza barkentyna jest trochę mniejsza, to nie mamy kompleksów bo towarzystwo jest zacne.

 

 

Nicea to port docelowy, zatem rejs dobiega, niestety, końca. Czas wieczorny poświęcamy głównie na ostatnie porządki i spakowanie osobistych bagaży. Jeszcze tego samego wieczoru niektórzy udają się na krótką wycieczkę do miasta. Kolejny dzień 3 stycznia jest tym, w którym na to jest więcej czasu, bowiem ze statku zejdziemy dopiero o 20:00, tuż przed wyjściem statku z nową załogą w kolejny rejs. Wcześniej o godzinie 10:00 w czasie zbiórki całej załogi na pokładzie rufowym, kapitan Wiktor Wróblewski ogłasza formalne zakończenie rejsu i wręcza wszystkim członkom załogi szkolnej karty rejsu z opiniami. Od tego czasu jesteśmy gośćmi na pokładzie, a nowa załoga już zapoznaje się ze statkiem pod okiem oficerów wachtowych. Wychodzimy na zwiedzanie miasta, a niektórzy udają się nawet do pobliskiego Monte Carlo, które oddalone jest od Nicei o 1 godzinę podróży koleją. Podziwiamy uroki Nicei, jak na poniższych zdjęciach, i kupujemy ostanie pamiątki.

 

 

Po powrocie z miasta i końcowym spakowaniu swoich rzeczy jemy ostatnią już obiadokolację goszczeni przez nową załogę. Z pokładu schodzimy przed 20:00, bowiem nowy kapitan Wojciech Wilk zarządził wybranie cum zgodnie z planem właśnie o tej godzinie.

 

 

Pozostajemy do końca na nabrzeżu, żegnając odpływająca nową załogę STS POGORIA, wcześniej pomagając w oddaniu cum, zdejmując je z polerów.

Po twarzach widać, że nasza załoga jest usatysfakcjonowana rejsem, wszystkimi nowymi doznaniami żeglarskimi i poznawczymi oraz przebytą trasą, jak na załączonej mapce.

Podsumowując można powiedzieć, że KSW „HUTNIK” POGORIA otworzył na morzu sezon żeglarski 2024 r. 

Ahoj.

Opracował:
Zbyszek S. Rosołowski z pomocą Adama Kozaka i Krzysztofa Siulińskiego
21 stycznia 2024 roku

Powrót

Zobacz inne